Większość interwencji dotyczyła pijanych i agresywnych osób. „Zachowywali się w sposób daleki od klimatu świąt Bożego Narodzenia”.
Podczas minionych świąt zakopiańscy funkcjonariusze mieli ręce pełne pracy. Od 24 do 26 grudnia policjanci interweniowali ponad 100 razy. – Znaczna część z nich dotyczyła osób znajdujących się pod wpływem alkoholu, nierzadko agresywnych, zachowujących się w sposób daleki od klimatu świąt Bożego Narodzenia – informuje asp. Krzysztof Waksmundzki, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Zakopanem.
Pijani za kółkiem
Rekordzistą jest 52- letni mieszkaniec powiatu tatrzańskiego. Zatrzymany on został przez policjantów z Bukowiny Tatrzańskiej, którzy otrzymali informację o nietrzeźwym za kółkiem. – Mężczyzna miał w wydychanym powietrzu prawie trzy promile alkoholu, na szczęście nie zdążył doprowadzić do żadnej tragedii – zaznacza Waksmundzki.
Inny kierowca z ponad dwoma promilami wjechał w znak na skrzyżowaniu ulic Kościuszki i Al. 3 Maja. Pijany kierowca uciekł z miejsca kolizji i został zatrzymany na ul. Nowotarskiej. – Mężczyzna usiłował ukryć swoją prawdziwą tożsamość, podając dane personalne swojego brata, jednak policjantów nie udało mu się oszukać. Szybko okazało się, co było powodem takiego zachowania. Był on poszukiwany listem gończym do odbycia kary pozbawienia wolności w wymiarze niecałego roku. W międzyczasie stanie przed sądem za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości – relacjonuje przebieg zatrzymania rzecznik prasowy KPP w Zakopanem.
Atak na załogę karetki pogotowia
Na Polanie Szymoszkowej ratownik medyczny został zaatakowany przez mężczyzn, którzy wezwali pomoc dla kolegi. – Ratownicy medyczni zostali zaatakowani najpierw słownie, a później jeden z nich został uderzony – informuje asp. Waksmundzki.
Za napaść na funkcjonariusza publicznego agresorom grozi kara nawet do 3 lat pozbawienia wolności.
Sam oddał się w ręce policji
Z nietypowym zachowaniem spotkali się policjanci w pierwszy dzień świąt. – 32 – latek z województwa zachodniopomorskiego podszedł do policjantów na ulicy, informując, że jest osobą poszukiwaną i chciałby odbyć karę pozbawienia wolności, jaka na nim ciąży – opisuje zdarzenie Krzysztof Waksmundzki.
Okazało się, że mężczyzna nie kłamał i był poszukiwany listem gończym. Najbliższe cztery miesiące spędzi w zakładzie karnym.