Po tym jak wyszły na jaw nieprawidłowości, pracownicy miejskiej spółki SEWIK czują się zaszczuci. Podczas styczniowej sesji Rady Miasta Zakopanego 19 pracowników ubranych w odblaskowe kamizelki z napisem „SEWIK” w milczący sposób bronili dobrego imienia spółki i pracowników.
Po ujawnieniu zdjęć, na których było widać pracowników miejskiej spółki kanalizacyjnej wykonujących zadania nie należące do ich obowiązków zlecono komisji rewizyjnej przeprowadzenie kontroli. Ta wykazała szereg błędów w prowadzonej dokumentacji. Podczas grudniowej sesji Rady Miasta, radni zadawali szczegółowe pytania prezesowi spółki oraz członkom komisji rewizyjnej. Sposób i forma zadawania pytań przez radnych nie spodobał się burmistrzowi Zakopanego, czego wyraz dał podczas ostatniej sesji w obecności pracowników spółki na sali.
– Zrobiliście przesłuchanie jak za czasów SB, zamiast się zwrócić o dodatkowe wyjaśnienia. To wyglądało jak przesłuchania prokuratorskie. Państwo się zachowywali jak egzekutywa. Wyrzucać i karać, a dopiero później pytać – oburzał się Leszek Dorula, burmistrz Zakopanego.
Burmistrz zarzucił radnym, że w ich działaniach chodzi przede wszystkim o walkę z nim i zdobywanie głosów przed zbliżającymi się wyborami.
– Przez opluwanie zdobywanie punktów u niektórych mieszkańców – kontynuował wzburzony Dorula.
Część radnych w krytyczny sposób odniosła się do wystąpieniem burmistrza. – Jestem oburzony przyrównywaniem radnych do SB jak zadają merytoryczne pytania. Nie życzę sobie takich komentarzy – mówił Łukasz Filipowicz, wiceprzewodniczący Rady Miasta Zakopanego.
Pomimo podziału jaki powstał pomiędzy częścią radnych, a burmistrzem zwaśnione strony w jednym się zgadzały. Co chwilę w stronę przybyłych na sesję pracowników z mównicy padały słowa uznania za ich pracę. Zapewniano także, że wątpliwości co do wykonywanej pracy są w stosunku do prezesa i kierownika, a nie pracowników niższego szczebla.