11 mln zł dofinansowania dla szpitala

0
1185

Szpital Specjalistyczny Chorób Płuc w Zakopanem otrzymał dofinansowanie na budowę bloku operacyjnego. Cała inwestycja ma kosztować ponad 17 mln.

Dzięki dobudowaniu nowego skrzydła, szpital powiększy się o ok. 1/3 powierzchni. Znajdą się tam powierzchnie pod sale operacyjne, ale także miejsce dla pacjentów, co jeszcze bardziej podniesie komfort przebywających tam chorych.

– Budowa skrzydła szpitala będzie obejmowała blok operacyjny z trzema salami, centralną sterylizatornią, oddział pooperacyjny oraz dodatkową część łóżkową na oddziale pulmonologii – wymienia dr hab. med. Marcin Zieliński, dyrektor Szpitala Specjalistycznego Chorób Płuc w Zakopanem.

Nowe sale operacyjne już za 2 lata

Podpisana umowa o przekazanie 11 mln zł ze środków unijnych daje możliwość rozpoczęcia przygotowań do wyboru firmy i rozpoczęcia prac budowlanych.

– Przetarg już jest ogłoszony i będzie rozstrzygnięty w kwietniu. Liczymy na to, że od końca kwietnia lub w maju zaczniemy już budowę – mówi dr Zieliński.

Budowa czteropiętrowego skrzydła obiektu ma potrwać ok. 2 lata. Dyrektor szpitala liczy jednak, że firma budowlana szybciej upora się z zadaniem i końcem 2019 roku będą mogli wprowadzić się do nowych sal.

Zażegnane widmo zamknięcia szpitala

Pozyskane środki finansowe na rozbudowę szpitala, to nie tylko zwiększenie komfortu pracy lekarzy oraz chorych, ale być, albo nie być dla szpitala.

– Trzy sale operacyjne mamy już w tej chwili. Niestety nie spełniają one warunków ustawy, która jeszcze nie weszła w życie, ale niebawem tak się stanie – zaznacza dyrektor szpitala.

Niespełnienie wytycznych Ministerstwa Zdrowia wiązałoby się z utratą kontrakt z NFZ i brakiem finansów na leczenie pacjentów.

Nowe pomieszczenia, które niebawem powstaną będą spełniały wszystkie normy, a widno zamknięcia zostanie zażegnane.

Pomimo budowy szpital będzie działał

Budowa nowego skrzydła budynku ma nie zakłócić dotychczasowej pracy placówki.

– Najważniejszy jest sprzęt i ludzie, a to mamy. Przez dwa lata budowy myślę, że przetrwamy bez żadnego zagrożenia dla pacjentów. Może z mniejszym komfortem pracy dla nas – dodaje dr Marcin Zieliński.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here