Będzie walczył o dobre imię wozaków z Drogi do Morskiego Oka

0
1131

Andrzej Pietrzyk kandydujący na wójta Gminy Bukowina Tatrzańska w ramach prowadzonej kampanii spotkał się w sobotę 13 października z dziennikarzami na Palenicy Białczańskiej, gdzie zapowiedział walkę o wizerunek fiakrów.

Młody góral zapowiada walkę o przywrócenie dobrego wizerunku górali, którzy fasiągami zaprzęgniętymi w konie wożą turystów na Drodze do Morskiego Oka. Pietrzyk oświadczył, że jeśli to on zostanie wójtem, to w gminie powstanie specjalny dział, który będzie się zajmować m.in. monitorowaniem mediów, aby fiakrzy z Morskiego Oka nie byli szkalowani.

Po konferencji prasowej do redakcji przesłano oświadczenie:

„– Nie mogę pozwolić by wozacy z Drogi do Morskiego Oka byli w dalszym ciągu poniżani i szkalowani jako „mordercy zwierząt”. Będę chciał walczyć z tym krzywdzącym stereotypem – powiedział dziś (sobota 13 października) kandydat na Wójta Gminy Bukowina Tatrzańska Andrzej Pietrzyk.

Kandydat PiS spotkał się z dziennikarzami na Palenicy Białczańskiej gdzie rozpoczyna się szlak do Morskiego Oka, o godzinie 9 rano. Pomimo wczesnej pory było tam już kilka tysięcy turystów, którzy w ten słoneczny dzień wybrali się na wycieczkę do tatrzańskiego stawu. Część z nich szła piechotą, inni wybierali transport w górę na pokładzie wozów ciągniętych przez konie należące do wozaków – grupy zawodowej mieszkającej na terenie gminy Bukowina Tatrzańska.

– Ci ludzie ciężko pracują, wożą turystów i w ten sposób zarabiają na utrzymanie swoje i swoich rodzin – mówił dziennikarzom Pietrzyk. – Ich zwierzęta są w naprawdę dobrym stanie. Wiem to bo wielu z wozaków to moi sąsiedzi i widzę jaką troskę codziennie wkładają w opiekę nad zwierzętami. Wymaga to od nich naprawdę ciężkiej pracy. Kilku śmieje się nawet, że spędza w stajni więcej czas jak z rodziną. Tymczasem od lat są atakowani w mediach jako osoby zbijające majątek na zwierzęcym cierpieniu. To kłamstwo! Nie podoba mi się to i chce temu przeciwdziałać.

Jak zapowiedział kandydat, który na stanowisko wójta kandyduje z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, jeśli uda mu się wygrać wybory to zamierza stworzyć w Urzędzie Gminy odpowiednią jednostkę, która nie tylko będzie zajmowała się marketingiem gminy i pomocą w promocji biznesowej jej mieszkańców, ale tez dbała o to by fiakrzy z Morskiego Oka nie byli szkalowani w mediach.

– Oczywiście jeśli dojdzie do jakiegoś wypadku lub udowodnionego przykładu znęcania się nad koniem to nie będziemy bronić nikogo za wszelką cenę – mówi Andrzej Pietrzyk. – Sedno sprawy leży jednak w tym, że takich sytuacji nie ma od minimum dekady. Obecnie transport koński na drodze do Morskiego Oka jest bardzo cywilizowany. Konie mogą wykonać tylko dwa kursy po czym jadą do stajni odpoczywać przez kilka dni. Na fasiąg wozacy nie mogą wsadzić też więcej jak 12 osób dorosłych. To wszystko sprawia, że konie nie pracują zbyt ciężko, a jedynie tak jak lubią. Nie oszukujmy się, natura stworzyła ich bowiem do pracy i bez niej są nieszczęśliwe. I właśnie mówieniem o tym wszystkim, moim zdaniem, powinna zająć się zatrudniona przeze mnie w gminie osoba. Chcemy po prostu by w opinii publicznej nie pokutował błędny przekaz o góralach. Tych ludzi nie można więcej poniżać i moim obowiązkiem jest sprawić by tak się dłużej nie działo.

O tym, że pomysł przedstawiony przez kandydata na Wójta Gminy Bukowiny Tatrzańskiej jest konieczny do realizacji można było przekonać się stojąc kilka minut obok postoju z fasiągami konnymi na szlaku. Przez cały czas w kierunku pracujących tam górali i ludzi którzy wsiadali na ich wozy, kierowane były epitety z których „lenie” (w stosunku do turystów) czy „mordercy zwierząt” (w stosunku do górali) były tymi najłagodniejszymi i nadającymi się do cytowania.

Zaczepieni przez dziennikarzy turyści, którzy wydawali takie opinię nie kryli, że swój pogląd na pracę koni w Tatrach wyrobili sobie głównie poprzez przekazy medialne.

– Nie wiedziałam, że te konie nie mogą wykonać więcej jak 2 kursy dziennie i ciągną na wozie nie więcej jak 12 osób – mówiła zdziwiona pani Barbara, turystka z Warszawy. – Myślałam, że pracują tu od świtu do nocy i ciągną bardzo ciężkie wozy. To trochę zmienia postać rzeczy. Muszę o tej sprawie doczytać bo w Polsce głównie mówi się tylko o tym, że konie tu cierpią, ale jakiś faktów na potwierdzenie tych słów nie podaje.”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here