Część pojazdów została uprzątnięta na koszt gmin. Pozostał jeszcze jeden
Zakopiańczycy oraz mieszkańcy pobliskich miejscowości, do których chętnie przyjeżdżają wypoczywać turyści z całej Polski przywykli już do dziwnych zachowań wczasowiczów.
Nieprzestrzeganie ciszy nocnej, parkowanie gdzie się tylko da i oglądanie górskich widoków z samochodu, który specjalnie w celu zrobienia zdjęcia zatrzymuje się na skrzyżowaniu, to podhalański standard w sezonie turystycznym.
Standardem niestety są także góry śmieci nie tylko w miejscach do tego przeznaczonych.
Zimowi turyści zostawili jednak po sobie znacznie więcej niż zazwyczaj. Były to zepsute samochody pozostawione na parkingach i poboczach dróg. Z czasem pojazdy te były dodatkowo demolowane, a nawet podpalane. Okazało się, że zmuszenie zapominalskiego kierowcy do zabrania pojazdu jest problematyczne, a na usunięcie trzeba czekać miesiącami.
– Jest problem pozbyć się takich samochodów. Na terenie gminy mamy takie trzy – mówił Roman Krupa, wójt gminy Kościelisko.
W zdecydowanej większości przypadków jeżeli gmina chce usunąć taki pojazd, to musi zapłacić za lawetę, a następnie za policyjny parking, gdzie auto będzie odholowane. Okazuje się jednak, że problemem może być dotarcie do właściciela pojazdu jeśli nie ma on stałego miejsca zamieszkania. Przez to gmina może nie odzyskać pieniędzy.
Jest jednak szansa na pozbycie się wraku, jeśli pojazd pozbawiony jest tablic rejestracyjnych, a właściciel nie odpowiada na pisma. Wówczas władze lokalne taki pojazd traktują jako odpad. Jest on wywożony na złom, lub przed wywiezieniem przekazywany jest strażakom aby mogli ćwiczyć wycinanie uwięzionych osób z pojazdu.
Na szczęście z większości porzuconych wraków podhalański krajobraz został już oczyszczony. Pozostał tylko zdemolowany samochód w centrum Zakopanego na parkingu przy Alei 3 Maja.